czwartek, 21 marca 2013

SE01EP02




*6 DNI DO ŚLUBU AMY I HARRY'EGO*

Wstał pośpiesznie z łóżka, myśląc o tym co ma dzisiaj do zrobienia. Musiał kupić obrączki na ich ślub. Obudził się jeszcze przed synkiem co było bardzo rzadkie, zawsze to synek jego budził. Poleżał chwilę w łóżku myśląc o wszystkim i o niczym, po czym zszedł z łóżka ubierając na siebie czarne rurki, biały T-shirt, a na nią granatową marynarkę. Wszedł do kuchni, wstawiając wodę na herbatę, nie lubił pić kawy, po czym zaczął robić jakieś śniadanie dla nich obydwu. Gdy już akurat kończył, usłyszał wołanie jego synka.
-Tata! Tjata! –wołał z drugiego pokoju chłopczyk, nie lubił zostawać sam w pokoju, bo się bał. Mitchel był straszliwym dzieckiem, nie lubił obcych ludzi. Harry wziął go na ręce.
-Dzień dobry kochanie. Chodź zjemy śniadanie, później zawiozę cię do wujka Liam'a może być? –pokiwał tylko ochoczo główką, bardzo lubił Liam'a.

                                                                                      ~*~

Gdy on i syn byli już gotowi, ojciec wziął syna na ręcę i wyszedł z domu. Zanim jeszcze wsiadł do samochodu, zakluczył drzwi. Włożył Mitchel'a na tylne siedzenia do fotelika. Uśmiechnął się jeszcze do niego – tak bardzo kochał swojego syna, nikomu by go nie oddał. Wsiadł za kierownicę swojego samochodu, nie świadomy tego że ktoś go obserwował. Harry nie miał daleko do Liam'a, ale wolał nie ryzykować tym, że Mitchel się rozchoruje. Szczególnie teraz, gdy do ślubu zostało sześć dni. Gdy zaparkował już na podjeździe wyjął chłopczyka z samochodu i złapał za rączkę – chciał iść sam. Harry zapukał do drzwi i nie czekając aż jego przyjaciel łaskawie mu otworzy, wprosił się.
-Siema! – zawołał od razu na wejściu, w przejściu pojawił się jego przyjaciel z jaśniejszymi od jego lokami na głowie, z ogromnym uśmiechem na ustach.
-Hej. –rozłożył ręce i zaczął kierować się w jego stronę w celu przytulenia się do zielonookiego przyjaciela. Ale jednak w ostatniej chwili zawrócił i przytulił się do małego chłopczyka który ochoczo odwzajemnił uścisk.
-No wiesz co Liam, zraniłeś moje uczucia. –zaczął udawać że płacze, mimo tego że miał dwadzieścia lat to i tak zachowywał się i wyglądał jak nastolatek. Gdy w końcu Liam i Mitchel oderwali się od siebie, starszy od niego o rok chłopak podszedł do niego i przytulił mocno.
-Wiem, że miałeś wczoraj urodziny Harry ale i tak wszystkiego najlepszego. Poczekaj tutaj, mam coś dla ciebie.
-Oooo przynajmniej jeden pamiętał. – jego matka się nie liczyła, ona zawsze pamiętała. Liam pojawił się tym razem z małą paczuszką, którą podał Harry'emu. Styles uśmiechnął się do niego szeroko ukazując przy tym swoje urocze dołeczki, na które „leciały” wszystkie kobiety. Zajrzał do paczuszki w której znajdował się srebrny łańcuszek a na nim przywieszka ze srebrnym bananem. Harry roześmiał się na ten prezent.
-No wiesz, lubisz banany, a nie wiedziałem co ci kupić. Może być? –przygryzł nerwowo dolną wargę.
-Hahahaha Liam, normalnie cię kocham, zawsze musisz jakieś jaja odwalić, ale serio śliczne dziękuję. –przytulił się ponownie do przyjaciela. Zanim jeszcze wyszedł ubrał wisiorek – który naprawdę mu się podobał – ucałował Mitchel'a i podziękował jeszcze raz Payn'owi.

                                                                                              ~*~

Zaparkował na parkingu sklepu jubilerskiego, miał odebrać obrączki. Nie zajęło mu to długo. Po paru minutach już wracał ze srebrnymi pierścionkami dla niego i dla Amy. Usiadł za kierownicą samochodu i wyjechał z parkingu w stronę domu swojej narzeczonej. Mieszkała w centrum Londynu, Harry miał do niej od swojego domu 3 kilometry, ale od sklepu jubilerskiego nie miał daleko.
Zaparkował na podjeździe po czym wyszedł z samochodu, nucąc jakąś nie znaną melodię. Zadzwonił na dzwonek czekając aż ukochana otworzy mu drzwi. Jak na złość dzisiaj zapomniał zapasowych kluczy które dostał od niej. Nie musiał długo czekać, ponieważ przed nim pojawiła się długowłosa blondynka. Wpuściła go do środka bez słowa, dopiero gdy zamknęła drzwi, pocałowała go namiętnie.

-Co słychać kochanie? – zapytał Styles, gdy oderwali się już od siebie z mlaskiem.
-A co może być, jak zwykle wywiady, wszędzie piszą o naszych zaręczynach, znowu mam propozycje do jakiegoś pojebanego filmu. – powiedziała na jednym wydechu. Harry przytulił ją mocno, nie lubił jak się tak przemęczała. Usiedli na kanapie przed wielką plazmą i włączyli przypadkowy film który właśnie był emitowany na jednym z programów. Lubili tak beztrosko siedzieć, nie przejmując się niczym. Lecz teraz Harry przejmował się jedną rzeczą a mianowicie; dlaczego Amy w ogóle nie pyta się co u jej synka, a ta druga, czy na pewno w tedy widział Louisa, czy miał zwidy. Bojąc się o synka zaczął zasypywać Liam'a sms'ami czy wszystko jest w porządku z jego synem. Po 10 minutach otrzymał jedną odpowiedź na 23 wysłane sms’y do niego.
„Harry wszystko jest z nim w porządku, zasnął przed chwilą. No i dziękuję że o mnie się troszczysz -,-‘” Zaśmiał się widząc tego smsa, odpisał mu „O ciebie się nie muszę martwić, kochanie xx”. Popatrzał się na Amy, która wpatrywała się w ekran plazmy.
-Kochanie, mogłabyś kupić sobie bukiet na ślub? Bo nie za bardzo mam czas. – zapytał wpatrując się w nią. Amy oderwała wzrok od tv i przeniosła na niego wzrok.
-Nie Harry, mam strasznie dużo na głównie, nie wiesz jak to jest być najsławniejszą aktorką w Wielkiej Brytanii. Ktoś musi na nas zarabiać.
-Mógłbym iść do pracy. – powiedział spokojnie.
-Harry nie rozśmieszaj mnie, do jakiej niby pracy? Będziesz ulotki roznosił, pogódź się z tym, nie znajdziesz pracy. – powiedziała kpiąc z niego. Harry natychmiast wstał z miejsca. Nie miał zamiaru się z nią kłócić, to była ostatnia rzecz na jaką miał dzisiaj ochotę. Ubrał kurtkę i wyszedł bez żadnego słowa z jej domu.

                                                                       ~*~

Wszedł bez żadnego ostrzeżenia do domu jego przyjaciela. Ściągnął buty i ubranie wierzchne, zaglądnął do kuchni – nikogo nie było, - później poszedł do salonu gdzie zastał Liam'a z jego synkiem na kolanach, oglądali jedną z bajek dla dzieci.
-No no Liam, nie wiedziałem, że się cofniesz w rozwoju, powiedz mi, o czym jest ta bajka? – zapytał z drwiącym uśmieszkiem. Liam podskoczył lekko, mocno łapiąc Mitchel'a w pasie.
-Matole, ostrzegaj!
-Nie przy dzieciach Liam. – powiedział spokojnie, na co Payne, wywrócił młynka oczami. – Czy ten mały diabeł był grzeczny? – zapytał podchodząc do dzieciaka, biorąc go na ręce. Zaczął obsypywać go pocałunkami.
-Styles on przy wujku Liam'ie jest zawsze grzeczny. Masz co do tego jakieś wątpliwości? – wstał z miejsca i udał się w stronę kuchni. – Chcesz coś do picia?
-Nie, słuchaj przenocuj dzisiaj u mnie, zrobimy sobie męski wieczór. Co ty na to? – zapytał śmiesznie ruszając brwiami.
-Nie wiem Harry, nie za bardzo mi się chce…
-Liam… co ty tutaj będziesz robił sam? Powinieneś sobie znaleźć w końcu chłopaka. Dlaczego nie mogę ci założyć tego konta na randce w ciemno? – zapytał krzyżując ręce na piersi.
-Już to przerabialiśmy Styles. I ani mi się waż robić coś bez mojej wiedzy! Zrozumiano! No i dlatego nie chce u ciebie nocować, znowu będzie to samo: „Dlaczego z nikim się nie umówisz, masz już 21 lat” – powiedział dziwnie ruszając rękoma.
-Nie, obiecuję że nic takiego nie powiem. No proszę Liam, zostawisz swojego przyjaciela? –usłyszał tylko przegrane odetchnięcie przyjaciela. Na twarzy Harry'ego pojawiły się te dziwnie dołeczki, czyli wygrał.  

                                                                       ~*~
Wyszli z samochodu, z uśmiechem na ustach. Harry przeszedł na drugą stronę pojazdu, aby wyciągnąć z fotelika synka. Gdy wyprostował się już z Mitchel'em na rękach, zauważył kogoś kto prawdopodobnie spał na ławce naprzeciwko jego domu.
-Liam, możesz wziąć Mitchel'a do domu? Za chwilę przyjdę. – powiedział nadal wpatrując się w śpiącego chłopaka, widać było, że trząsł się z zimna. Liam wziął bez słowa chłopczyka i udał się do domu. Harry nie pewnym krokiem przeszedł na drugą stronę uliczki. Przyjrzał się śpiącemu chłopakowi. Widać było, że miał zły sen, miał nie mały grymas na twarzy. Jego brązowa grzywka opadała na blade czoło. Był ubrany w czerwone rurki i granatowy cienki sweter – na pewno było mu zimno ( było -7 stopni ). Miał rozpalone policzki – możliwe że miał gorączkę.  A Harry wahał się czy go obudzić bo był to Louis. Nie pewnie złapał go za ramię i nim potrząsnął, nie reagował. Dopiero po spoliczkowaniu go ukazał swoje niebieskie jak ocean tęczówki, gdy spojrzał na winowajcę jego pobudki o mało co oczy nie wyleciały mu z orbit. Zapanowała niezręczna cisza. Louis wstał z ławki i zaczął odchodzić chwiejnym krokiem, nie obracając się za siebie. Harry obserwował go. Gdy Tomlinson był już dość daleko, upadł. Młodszy wystraszony, zaczął biec do Lou. Uklęknął przed nim i zaczął go budzić, jednak z marnym skutkiem.
-Louis, obudź się do cholery jasnej! – wykrzyknął, znowu bez skutku. Dotknął drżącymi dłońmi jego bardzo rozpalonego czoła. Wziął go na ręce, nie był ciężki. Szybkim krokiem z Louis’em na rękach udał się do domu.
-Liam, pomóż mi! – zawołał już na progu. Przyjaciel podbiegł do niego szybko, zatrzymując się w pół kroku, marszcząc brwi przyglądając się nieznajomemu. – Nie stój tak tylko pomóż, połóż go na kanapę, a ja wezmę mokry ręcznik. – Payne zabrał od niego nieprzytomnego, po czym szybko przeszedł do salonu – gdzie Mitchel oglądał bajki – i położył go. Miał bardzo zarumienione policzki. Harry przybiegł z mokrym ręcznikiem, który położył Lou na czoło.
-Kto to jest do cholery? – zapytał w końcu Liam odrywając wzrok od leżącego na kanapie. Harry przez chwilę nie odpowiadał, wpatrywał się w starszego od niego z uśmiechem.
-To jest Louis.
-No dobra… a dlaczego jest nieprzytomny? Może mi powiesz, że w tych ubraniach był na dworze? I skąd ty go w ogóle wytrzasnąłeś?! – Liam zaczął zadawać masę pytań. Harry położył mu dłoń na ustach, dając mu znak, aby przestał tyle nawijać.
-Miałem nadzieję, że ty mi powiesz dlaczego zemdlał, to ty studiujesz medycynę. I tak w tych ubraniach był na dworze, spał na ławce, a na resztę pytań odpowiem później.
-Dobra. – Liam zdjął z jego czoła ręcznik, po czym przyłożył do jego czoła dłoń. – Harry, radzę ci wezwać szybko lekarza, jego stan jest poważny, na pewno ma bardzo wysoką gorączkę. To ty zadzwoń, a ja spróbuje mu trochę zbić gorączkę. Rusz dupę, Styles! – Harry wystrzelił jak z procy szukając telefonu, nie mogąc go znaleźć skorzystał z domowego. Liam ściągnął z Lou sweter, ukazując jego umięśniony tors. Zaczął zbierać wszystkie możliwe ręczniki i zaczął je moczyć pod zimną wodą, a później okładał je nimi. Po chwili przyszedł do niego Harry, oznajmiając mu, że lekarz powinien być za chwilę. Liam poszedł do kuchni, otworzył zamrażarkę i wyjął z niej woreczek lodu, który później położył mu na czole zamiast ręcznika. Mitchel przyglądał się im z uśmiechem, nie wiedząc co się dzieje.
Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Po chwili Harry stał już z lekarzem w salonie, mówiąc mu dokładnie co się stało. Lekarz zaczął go badać, a Harry i Liam przyglądali się jego poczynaniom. Po paru minutach się odezwał.
-No panowie, mam dla was dobre wieści, będzie żył, gdyby nie wy i wasza szybka reakcja na jego stan było by po nim, dam mu kroplówkę bo może się odwodnić. Dobrze, że ją ze sobą wziąłem. – Lekarz – już po 30 – schylił się do swojej torby i wyjął z niej woreczek z przeźroczystą cieczą w środku. Po paru minutach Louis był podłączony do kroplówki. – A tak w ogóle to ma ten chłopak gdzieś zamieszkać? Ma może dziewczynę czy kogoś kto by się nim zajął? Potrzebuje teraz dużo opieki. – powiedział lekarz, wpatrując się raz w Liam’a a raz w Harry’ego.
-Będzie mieszkał u mnie, doktorze. – Liam spojrzał na niego z szokiem w oczach. Lekarz kiwnął głową, powiedział słowa pożegnania i wyszedł.
-Jak to będzie u ciebie mieszkał?
-No normalnie. Liam to mój przyjaciel z dzieciństwa, kiedyś ci to opowiem, ale nie teraz. Jak myślisz kiedy się obudzi?
-Okej. Obstawiam, że tak za dwie godziny, może mniej. – Harry pokiwał twierdząco głową. Poszedł do kuchni wstawić wodę na herbatę. Serce zaczęło mu coraz mocniej bić. Teraz do niego dotarło co się stało. Odnalazł Louis’a, ale prawie go stracił. Ale i tak nadal był na niego zły, za to że opuścił go bez słowa.

*2 godziny później*

Mitchel już spał, było już po północy, a Louis nadal się nie obudził. Harry i Liam mieli nadzieję, że on się jeszcze dzisiaj wybudzi. Właśnie oglądali jakiś film, prawie oczy im się zamykały. Usłyszeli jak huk. Spojrzeli za siebie i zauważyli przytomnego już Louis’a leżącego na podłodze, siłującego się z kroplówką. Podbiegli do niego. Louis podniósł na nich wzrok.
-Matko powiedz, że mi się to śni, proszę. – wyszeptał do siebie. Był strasznie zmęczony, było to widać po jego oczach.
-Nie Lou, to ci się nie śni. – powiedział spokojnie Harry kucając przy nim. – Idź spać, jutro ci kazanie zrobię.
Louis spojrzał na niego z niedowierzaniem w oczach. To musiało mu się śnić. Harry pomógł mu wstać, położył go na kanapę i przykrył dokładnie kocem. Po paru minutach, usłyszeli miarowy oddech bruneta. 

_______________________________________________
Hej! Jak widzicie, dodałam nowy rozdział, mam nadzieję, że nie był taki zły. Rozdział ma 2 068 wyrazów. Więc chyba dużo. Przepraszam za wszelkie błędy. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jesli chcesz być informowany zostaw w komentarzu swojego tt lub napisz do mnie @Zaawsze_Spoko
PYTANIA DO POSTACI LUB DO MNIE TUTAJ

13 komentarzy:

  1. dobreeeeeeeeee! napisz następny szybko! @chill_out69

    OdpowiedzUsuń
  2. O Mamusiu xd Nie Mogę Doczekać Się KolejnegoRozdziału !! *__* Ja Codziennie Sprawdzam Po Kilka Razy Czy Przypadkiem Nie Dodałaś :D K O C H A M ...T O.... ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Meeegaaa :D Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę super muszę przyznać. Niech Harry się nie żeni z Amy.!! On się kuźwa ożenić może, ale tylko i wyłącznie z Louisem. Czekam na nexta. xx
    ~@MitaPtak

    OdpowiedzUsuń
  5. boskie :D seriooo. Zapraszam do mnie.! @domipiotrowicz0

    OdpowiedzUsuń
  6. Liam jest gejem? Amy znaną aktorką? Potrafisz zaskakiwać czytelnika. Mnie jednak w tym wszystkim zastanawia to- co robił? Gdzie podziewał się Lou? Przez te wszystkie lata.
    Liczę na szybką odpowiedź w najbliższym rozdziale.
    Pozdrawiam,
    Sophiexxx.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z A J E B I S T E <3 Zastanawia mnie gdzie podziewał się Loui? Biedaczek, a Amy jest wredna.. Czekam na następny rozdział :* @BooBearIsHere

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste! Kurde wciągnęła mnie ta historia. Jestem niesamowicie ciekawa co będzie dalej. Możesz mnie informować o kolejnych rozdziałach na tt? @Anetaa_

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne *.*
    Czekam na następny rozdział! / @miss_you_babee

    OdpowiedzUsuń
  10. zajebiste ♥
    nie mogę doczekać się następnego. Ciekawa tematyka, styl pisania :33
    podoba mi się strasznie, oby tak dalej ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy nastepny rodzial? ;d / @miss_you_babee

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać następnego! Pisz szybko!!

    OdpowiedzUsuń