sobota, 13 kwietnia 2013

SE01EP04




*4 DNI DO ŚLUBU HARRY'EGO I AMY*

~*~

Harry szedł uliczkami Londynu myśląc nad swoim życiem. Było... dziwne? Zaczął zastanawiać się czy naprawdę kocha Amy. Na początku ich związku, czuł te motyli w brzuchu. Ale od czasu gdy urodził się Mitchel, już tego nie czuje. Myślał że w każdym związku tak jest. Na początku motylki, zaślepione oczy miłością, a później monotonność. Ale tak było.. prawda?

Nie wiedział czy kochał Amy. Gdy tak myślał miał co do tego pewne wątpliwości. Wszyscy mówili że ona nie jest dla niego. A on uparcie się tego wypierał. Oświadczył się jej ze względu na syna, no ale nie tylko! Zawsze chciał żeby jego syn miał normalną, kochającą się rodzinę. No ale skoro mały i tak boi się matki to już i tak nie będzie taka normalna rodzina. Może to tylko kwestia czasu zanim młody Styles przyzwyczai się do matki. Ale na razie nic na to nie wskazywało. Chyba gorzej już być nie może. 

No dobra jak się okazało, może być gorzej. Na podróż poślubną jadą na narty do Alp. Harry nienawidził śniegu i wszystkiego co jest z nim związane. Ale oczywiście udał że go to cieszy.
Czasami Harry czuł się w tym związku jak kobieta. Amy rozkazywała, a on wykonywał polecenia. No na przykład ten ślub. Dlaczego Harry ma to wszystko przygotowywać skoro to baby coś takiego zawsze kręciło?! 

Louis wiedział, że Harry nie lubi śniegu. Zmarszczył brwi. Dlaczego o nim pomyślał? Potrząsnął głową, próbując wyrzucić z siebie tą myśl. Przyśpieszając kroku, udał się do mieszkania zahaczając jeszcze o Tesco.


Harry otworzył drzwi najciszej jak tylko umiał. Wszedł na palcach do holu, gdzie zdjął buty. Udał się od razu w kierunku pokoju Mitchela, na palcach, sprawdzając czy śpi. Jakie było jego zaskoczenie, gdy nie zobaczył tam dzieciaka. W panice pobiegł do swojej sypialni. Tam też go nie było. Już z łzami w oczach pobiegł do salonu, gdzie zobaczył śpiącego Louisa a na jego kolanach spał Mitchel, obtoczony ramieniem Lou. To była najsłodsza rzecz jaką kiedykolwiek widział. Nie wiedząc dlaczego, wyjął z prawej kieszeni spodni telefon i z uśmiechem zrobił im zdjęcie.

Cicho wycofał się z salonu i udał się do swojej świątyni - kuchni. Postawił wodę na herbat, po czym zabrał się za robienie śniadania. Zawsze gotowanie mu wychodziło. On potrafił stworzyć coś genialnego nawet z czterech składników.
 Harry obrócił głowę w jego kierunku, słysząc że ktoś wszedł do kuchni. Uśmiechnął się promiennie 
Louis poczuł jak ktoś wierci się na jego kolanach. Jeszcze nie do końca otworzył oczy i spojrzał przed siebie lekko mrużąc oczy. Miał w objęciach chłopczyka. Zasnęli razem na kanapie nie przebierając się z wczorajszych ubrań. Mitchel zaczął coś zawzięcie mówić, nie za bardzo zrozumiałego. 
Lou obrócił go tak, że byli teraz na przeciwko siebie twarzami. 

-Wyspałeś się? -zapytał jeszcze sennym głosem. Mitchel w odpowiedzi potulnie pokiwał głową. -Wiesz lepiej żeby tata nie dowiedział się że zasnęliśmy tak, na kanapie. Myślisz że będę trupem? Nie no chyba mnie nie zabije. Boże czym ja się przejmuje. -wstał z kanapy, z Mitchelem na rękach lekko się chwiejąc. -To nie na mój wiek. -zaśmiał się, lubił mówić do dzieci. Sam ma cztery młodsze siostry. 

Udał się w kierunku kuchni aby zażycz lekarstwa na odporność które lekarz mu przepisał. Miało się je brać po śniadaniu, ale kto na serio się do tego stosuje?

Gdy Louis przekroczył z Mitchelem próg kuchni podskoczył z przerażenia. Harry stał obok pieca, robiąc śniadanie. Która była godzina że był już w dukazując dołeczki w policzkach mówiąc "dzień dobry". Louis odpowiedział mu tym samym. Posadził chłopca do fotelika, a sam usiadł naprzeciw niego.

Harry po chwili nałożył mu pysznie przygotowane śniadanie. Mimo to, iż było to tradycyjne angielskie śniadanie, i tak Styles zdaniem Lou robił je najlepiej.

Mitchel najpierw zaczął marudzić, że nie będzie jadł bo nie jest głodny, Ale po surowym spojrzeniu ojca, zabrał widelec ( którym niedawno zaczął się posługiwać ) i zaczął wkładać śniadanie do ust. Dobrze mu szło jak na 2 - letnie dziecko. W ogóle szybko się rozwijał.

-No i jak było? - zapytał Lou z chamskim uśmieszkiem - z którym zresztą było mu bardzo do twarzy - poruszając brwiami. Harry słysząc jego pytanie zakrztusił się jedzeniem, prawie wypluwając je przed siebie. Gdy już popił to co miał w ustach odetchnął z ogromną ulgą. Spojrzał na starszego z piorunującym spojrzeniem.
-Louis! Zboczeńcu! 
-Kto powiedział, że miałem to na myśli? -uniósł jedną brew. Tak na prawdę to Lou umiał się doskonale kryć z tym co czuje do młodszego.
-Czytam ci w myślach.
-Oby nie. -wymamrotał pod nosem, tak aby Hazza go nie usłyszał. - To co masz dzisiaj w planach? -zapytał.
-Musze się spotkać z Amy. Podeśle Mitchela do Liama. Pójdę tak za godzinę, wrócę niedługo. 
-Harry ja moge z nim zostać. Przecież Li ma studia. No chyba, że boisz się go zostawić ze mną? - włożył talerz do zlewu, po czym umył go i odłożył na suszarkę. 
-Nie Lou nie boję się, tylko nie wiem czy ty chcesz z nim zostać. On potrafi dać w dupe. 
-Jak mogłeś tak pomyśleć?! -uśmiechnął się do niego ukazując zaskakująco białe uzębienie. -Emm.. Harry, wiem że to nie moja sprawa, jeśli nie chcesz odpowiadać to nie musisz. Planowałeś dziecko w wieku osiemnastu lat? -zapytał nieśmiało przygryzając dolną wargę.
-Nie, nie planowałem. Ślubu z Amy też nie planowałem, to tak po prostu wyszło. Ze względu na Mitchela, chodź nie wiem czy robię dobrze. -mówił ledwo słyszalnie. Nie za bardzo lubił mówić na ten temat. -Teraz ja się coś ciebie zapytam, te same zasady, nie chcesz to nie mów. Eh... jak wyglądał Zayn i jaki był z charakteru? Nie chcesz to nie mów. -Louis usiadł na przeciwko Harry'ego. Na początku nic nie mówił. A Harry czekał cierpliwie aż powie chodź to "nie powiem ci". Czy coś w tym stylu, lecz nic takiego nie nadchodziło. Lou siedział nie ruchomo na krześle wpatrując się w jeden punkt. Aż gwałtownie odwrócił głowę, przyglądając się Harry'emu.
-No więc.. -odezwał się lekko zachrypniętym głosem. Odchrząknął. -Zayn miał czarne jak węgiel włosy zawsze postawione na żelu, czekoladowe oczy, oliwkową cerę, to dlatego że był muzumaninem. Miał kolczyka w uchu, wyższy ode mnie. No w sumie to nie wiem co ci mogę o nim powiedzieć. No po prostu był cholernie przystojny. W telefonie mam zdjęcie, jak odnajdą to ci pokarze. -Harry siedział wbity do krzesła. Nie sądził że Lou mu o nim cokolwiek powie. Nie spodziewał się tego. -A charakter? Był Bad Boy'em, ale był pomocny. No nie wiem co ci mam o nim powiedzieć Hazz... 

Harry wyszedł z domu, ubierając na stopy białe converse. Miał się spotkać z Grand, pod Big Benem. Mieli się przejść. Nie wiedział po co. 
Gdy był już na miejscu, pod zabytkiem zobaczył swoją narzeczoną. Przytulił ja na powitanie. Złapał ją za rękę i udali się w stronę najbliższego parku.
-I jak idą przygotowania na ślub? -zapytała swoim trochę piskliwym głosem. 
-Emm... dobrze. Amy słuchaj chce iść na studia. -powiedział stanowczo. Rozplątując ich dłonie. Amy się zatrzymała, była lekko czerwona po twarzy.
-Harry! Co ja ci mówiłam?! Nie pójdziesz na żadne studia! Jesteś na moim utrzymaniu! Nie będę ci płacić za jakieś denne studia.
-Przecież mam swoją kasę. 
-Co od mamusi? Nie, powiedziałam że nie pójdziesz. Nie ma już tego tematu. Chodź. -pociagnęła go za nadgarstek i wtuliła się w niego. Harry kichnął. Amy momentalnie się od niego odsunęła. -Jesteś chory? -zapytała. Harry nie zrozumiał tonu tego głosu. Brzmiał jakby to było coś nie normalnego. 
-A jak bym był to byś się mną zaopiekowała? 
-Oszalałeś?! Żebyś mnie zaraził! - przyśpieszyła kroku.


Harry'emu jednak się przedłużyło. Po drodze jeszcze poszedł do mamy a później do Liam'a. Stracił poczucie czasu i przyszedł dopiero pod wieczór. Miał tylko nadzieję że Louis go za to nie zabije. 
Harry wszedł do domu. Gdy przeszedł przez hol do salonu, zaparło mu dech w piersiach. Oczy wypełniły się łzami, jeszcze nikt nie zrobił czegoś takiego dla niego. Louis zmienił wygląd jego brzydkiego, szarego salonu ( nie był dosłownie szary ). Na podłodze został położony dywan, a na kanapie róże poduszki. Cały salon był zmieniony. Louis nawet rozłożył kino domowe. Harry nawet już o nim zapomniał. Teraz ten salon żył kolorami, nie to co wcześniej. Harry po prostu nie mógł w to uwierzyć, to wyglądało pięknie. Światła które były na ścianach idealnie odbijały się od pomarańczowych ścian. Tomlinson nawet rozpalił kominek, do którego właśnie wkładał drewno. Widocznie nie zauważył, że Hazza już przyszedł. Gdy Louis już dołożył drewna do kominka wstał i obrócił się tak, że napotkał oczy Harry'ego. Przez chwilę stali tak nic nie mówiąc. Aż w końcu Harry wykonał krok w stronę Lou. Tomlinson zaczął się obawiać czy dobrze zobił, zmieniając wygląd salonu. Gdy Harry stał już na prawdę blisko Lou, wpadł mu w ramiona. Co musiało trochę wyglądać dziwnie bo Harry jest od Louisa niższy. Louis najpierw zdezorientowany stał nieruchomo, ale po chwili objął przyjaciela ramionami. 
-Dziękuję Boo - Bear jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Ten salon wygląda wspaniale. -powiedział do jego ucha. A Louisa w tym momencie przeszły ciarki wzdłuż pleców. Louis schował nos w zagłębieniu szyi Harryego który pachniał pomarańczą. Gdy oderwali się od siebie, uśmiechnęli się do siebie szeroko. Tomlinson urządził salon z tego co znalazł w piwnicy Harry'ego. 
-Mitchel śpi, a ty idziesz ze mną do kuchni. Mam jeszcze coś. -pociągnął młodszego za nadgarstek. Louis przygotował kolację, którą jedli zawsze razem w dzieciństwie. Uwielbiali ją obydwoje. Nie był to jakiś specjał, ale to było w końcu dzieciństwo. Ich dzieciństwo. -Wszystkiego najlepszego, Curly! Trochę spóźnione, ale mogą być? 
-Boże Louie, ty jeszcze pytasz?! Dziękuję, na prawdę dziękuję. -ponownie przytulił starszego, tym razem nie miał zamiaru go puścić, ale kiedyś w końcu musiał i zrobił to niechętnie. A Louis cieszył się tylko tym, ze widział ogromny uśmiech na twarzy młodszego.

_____________________________________________________
Hej! Jak widzicie dodałam 4, która nie podoba się mi za bardzo. Obiecuję, że w następnym rozdziale będzie więcej Larry'ego. To opowiadanie ma 7 rozdziałów + prolog i epilog. Planuję 2 sezon, ale to tylko zależy od was czy będziecie chcieli. Ale to na razie się tym nie musicie przejmować. Przepraszam za wszelkie błędy, literówki itp. 
Jeśli chcesz być informowanych o nowych rozdziałach zostaw w kom. swojego tt lub napisz do mnie @Zaawsze_Spoko
PYTANIA DO MNIE LUB DO POSTACI TUTAJ


9 komentarzy:

  1. zabbieram sie za to

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo cudo cudo cudo! <3 ngdy nie komentuję rozdziałów na żadnym blogu, ale tutaj muszę skomentować. Kocham tego bloga. Ten pomysł na opowiadanie jest zajebisty. Już nie mogę się doczekać kolejnego <3 no, i czekam na Larry'ego. taaaaaaaak zrób drugą serię <3 czekam na następny i zapraszam na becausetruelovecannothide.blogspot.com xx pozdrawiam @Larry1DLove :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę, kurczę o:
    Rozkręca się coraz lepiej, już to widzę. Więcej Larry'egoooo o:
    Chce dalej c: xx

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze jest. drugi sezon?! jejejejeejejej świetnie! więcej Larry`go?! jejejejejejeje jeszcze świetniej! no ale streszczaj się z tym pisaniem troszeczkę, jestem ciekawa co dalej! ;3 @chill_out69

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem, że faceta trzeba trzymać krótko, ale Amy to już przesadza. Dziwię się Harry'emu, że jest z taką .... (nawet nie wiem jak to nazwać). Zerwij z nią i po sprawie, zrób to przed ślubem, bo później będzie za późno.
    Czekam na next i pozdrawiam,
    Sophiexxx.

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziu jakie to suuper. No mówię ci. ;D
    No oczywiście, że chcemy drugi sezon. Jeszcze się głupio pytasz!
    Boziu, ta Amy mnie wkuurwia, no na maksa -,- Aż mi kurcze się słabo zrobiło przez jej zachowanie (nie wiem co ma wspólnego to do tego xd)
    Myślę, że tyle mam ci do powiedzenia ;)
    Czekam oczywiście na następne.
    P.S.- Informowałaś mnie na tt, ale zmieniłam nazwę z @MitaPtak na @Harlem_Harreh ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lou jest kochany ♥ I nie mogę uwierzyć że Harry może być tak ślepy chodź powoli przemawiają przez niego wątpliwości Czekam na następny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozkręca się Larry! Lou jest słodki pamięta takie rzeczy. Nadal nie lubie Amy ale chyba niedługo się z nią pożegnamy, prawda? Mam taką nadzieję. Czekam na następny, weny!! ;DD

    OdpowiedzUsuń